wtorek, 17 września 2013

sześć.

Obudziłam się... zdenerwowana.
spojrzałam na wtuloną postać w moje ramiona i aż zapiszczałam ze strachu. Poczułam jak obejmuje mnie mocniej, nie spał skubaniec. Otworzył oczy i uśmiechnął się szeroko. Podniósł się na łokciu i zawisnął tuż nad moją głową. Co do...
Stało się. poczułam usta siatkarza na swoich, najpierw delikatnie muskał, pieścił, ale kiedy oddałam jego pocałunek nie patrzył już na żadne bariery. pociągnął mnie na siebie, usiadłam na nim, całowaliśmy się jakby to miała być ostatnia rzecz na świecie. Jego ręce błądziły po moich plechach, moje były wplątane w jego włosy. Z a k o c h a ł a m s i ę.
To jest pewne,
JA, TA CO SIĘ NIE ZAKOCHUJE.
zakochałam się. Kiedy nadeszła chwila konsternacji wyplątałam się z jego uścisku i usiadłam na skraju łóżka. Ledwo co uspokajałam oddech, z uśmiechem na ustach puściłam mu oczko narzuciłam na koszulkę jego rzuconą na ziemię bluzę i zeszłam do kuchni.
Czułam się jakbym była na kacu, a wiem że to co piliśmy było w 100 % bezalkoholowe.
To on tak na mnie działa. to pewne.
Zajrzałam do lodówki, jednak nic poza sokiem pomarańczowym, pięcioma jajkami i mlekiem nie znalazłam. Wyjęłam szklankę z szafki i nalałam sobie zimnego napoju.
Oparłam się o zlew i przejrzałam po pomieszczeniu, sterty brudnych naczyń, szklanki, szklaneczki. resztki jedzenia. zaczęłam zbierać wszystko i układałam w jednym miejscu.
Pościągałam resztki jedzenia do kosza, poukładałam naczynia w  maszynie, wsadziłam tabletkę do środka, nastawiłam na mycie i zadowolona z siebie klasnęłam dłońmi.
Pozwoliłam sobie na przegrzebanie po szafach, gdzie znalazłam mąkę i cukier waniliowy.
Naszła mnie myśl! Z szuflady ze sztućcami wyjęłam trzepaczkę, z szafki miskę, z lodówki mleko oraz 2 jajka.
Naleśniki! mniam!
Kilkadziesiąt minut później zaczęłam smażyć ciasto.
zawołałam głośne "ŚNIADANIE NA STOLE" i chwilę później dwaj siatkarze weszli do pomieszczenia.
-Wyjdę za nią Wojtek, jak nic się z nią ożenię. - Łukasz odsunął krzesło i z rozmarzonym wzrokiem  spojrzał na talerz naleśników.
-zapomnij, nie oddam mojej Gruszki- czy on nie wie, co robi ze mną, kiedy tak mówi?
zarumieniona postawiłam szklanki z ciepłą herbatą i usiadłam obok.
-niestety nie chciałam grzebać  i nie wiem gdzie macie dżem, więc musicie zadowolić się sucharkami.
-damy radę.
Jedliśmy w ciszy i spokoju. jednak każde muśnięcie jego nogi o moją, nieświadome, delikatne. przyspieszało mi bicie serca. Gruszka opanuj się.
Wtem w całym domu rozbrzmiał natrętny dźwięk dzwonka.
-Kogo niesie o 10 ?
Wojtek wstał z krzesła i ruszył ku drzwiom, kiedy je otworzył, z Łukaszem usłyszeliśmy głośny pisk.
-oho, chyba Kasia przyjechała.
chwila zastanowienia, toć to dziewczyna Wojtka, spojrzałam na bluzę którą miałam założoną na sobie, szybko ściągnęłam ją i rzuciłam w stronę Łukasza.
-Kochanie, to dziewczyna Łukasza Zosia a Łukasza już znasz. Zosiu to Kasia, moja dziewczyna.

CO CO CO CO CO CO CO CO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!?

Dziewczyna Łukasza? Poczułam piekielnie okropny ból w klatce piersiowej, ale wstałam i uścisnęłam wyciągniętą dłoń dziewczyny.
-Kaśka- uśmiechnęła się szeroko- Łukaszu nie wspominałeś nic o dziewczynie
-Zosia, a po chwalić się kimś kogo praktycznie u siebie nie ma- uśmiechnęłam się sztucznie
Posiedziałam chwilę z nimi, wstawiłam naczynia do zlewu, nie wiedziałam co ze sobą zrobić więc postanowiłam że wyjdę na spacer. Nie patrząc na zakochanych, spojrzałam na Wiśnię.
-Kochanie idę się przebrać i przejść. - Łukasz zdziwiony tonem wypowiadanych słów wstał i poszedł ze mną.
-Zosia, Kasia to straszna zazdrośnica, musiał coś wymyślić na poczekaniu.
-Wiem, wiem, co by powiedział, 'kochanie to dziewczyna której zepsułem aparat i w sumie za kumplowałem się z nią'. dobra, Łukaszku, dzięki za odprowadzenie, ale teraz chciałabym skorzystać z łazienki.
Nie wiem czemu byłam taka nie miła dla Wiśniewskiego... Kiedy weszłam do toalety i zakluczyłam drzwi, napadły mnie torsje i niezrozumiany ból serca. wiem, za dużo sobie wyobraziłam, a moja chora wyobraźnia zaczęła tworzyć sobie własne filmy...
Ubrałam się w ciuchy codzienne,zeszłam na dół i weszłam do kuchni pomachałam do siatkarzy i dziewczyny
-Zosiu, masz telefon ze sobą?
-Tak Łukaszu, mam, w razie czego będę dzwonić do ciebie. i tak pamiętam o meczu, spokojnie
Wychodząc z mieszkania uderzyło mnie zimne powietrze. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer.
-Hotel LECH, w czym mogę pomóc?- odezwał sie kobiecy głos po drugiej stronie
-Czy macie państwo wolny pokój na dzisiejszą noc?
-Tak, owszem, zarezerwować?
-Poproszę, za godzinę, góra dwie będę moje nazwisko to Gruszka
-Dobrze, zapisałem, dziękuję.
Idąc tak ulicami Kędzierzyna zaszłam do sklepu, kupiłam prowizoryczne żarcie i wróciłam do domu siatkarzy.
Zapukałam do drzwi, które otworzył Łukasz, spojrzał na mnie, na trochę czerwone oczy, może od wiatru może od hamowanych łez, siatkę  z zakupami przytulił mnie serdecznym gestem i nie wiedział co powiedzieć
-Mogę mieć do ciebie prośbę?- wyszeptałam schowana w jego ramionach
-Jasne
-Zawieziesz mnie pod LECHA?
-Hotel? Daj spokój, zawsze możesz spać ze mną, albo ja na kanapie, a ty u mnie.
-Oj daj spokój. dziwnie trochę wyszło, ale możesz to dla mnie zrobić?
-Okej.,
-Lecę po rzeczy. -zabrałam kosmetyki z półki,  w sumie to byłoby na tyle.
Zapukałam jeszcze do pokoju Wojtka, skąd chwilę później wyłonił się chłopak z koszulką tył na przód.
-Co tam gruszka?-mruknął rumieniąc się, starając ukryć zdenerwowanie
-No pożegnać się chciałam, dzięki za gościnę. Gdy się już odwracałam złapał mnie za rękę.
-Ej no Zosia, zostań. proszę.-spojrzałam w jego oczy, które tak... namieszały mi w głowie. Jeszcze chwila i byłam gotowa zostać...
-Puść mnie, mój chłopak na mnie czeka. - wycedziłam przez zęby, na co mnie puścił i pokiwał głową.
-Przepraszam Zosiu, nie tak miało być...
-Aha, czekaj,- pogrzebałam w torebce, skąd wyjęłam portfel.- pieniądze za naprawę, dziekuję, powodzenia na meczu. Nie wziął tych pieniędzy. a ja nie mam zamiaru czekać. położyłam je na komodzie tuż przy drzwiach do jego pokoju i ze łzami na wylocie zeszłam na dół do Łukasza który już czekał w aucie.
Nic nie mówiąc zapięłam pasy, a on ruszył.
Jechał płynnie, patrzyłam ciągle w okno, bojąc się, że łzy wypłyną na światło dzienne. Kiedy stanęliśmy przed hotelem Łukasz spojrzał na mnie zdenerwowany.
-Wiem co czujesz, wiem, podobasz mu się, bardzo. A Kasia to... to prawie przeszłość.
Spojrzałam zaszklonymi oczami na mężczyznę ucisnęłam go i życzyłam powodzenia, zamykając drzwi od auta, łzy zaczęły płynąć własnym torem.
Usiadłam na ławce przed wejściem, otarłam zapłakaną buzię i weszłąm
-Dzień dobry, miałam rezerwację na nazwisko Gruszka.
Po wykonaniu wszystkich czynności ruszyłam smętnym krokiem pod pokuj nuer 16.
Usiadłam na tym samym łóżku co tydzień temu. wyjełam telefon i wykręciłam numer Majki.
-Cześć skarbeńku co tam duszyczka chce?
-Hlip. On pocałował mnie hlip. a później przyjechała t jego dziewczyna i powiedział ze jestem dziewczyną Łukasza i jestemw hotelu.
-CO ? Zosiek, nie przejmuj się, dupek i tyle. wracaj do domu...
-Wieczorem jest mecz, rano jadę pociągiem
-Kocham Cię żabcia, nie martw się.
Przytuliłam głowę do poduszki i z bezsilności rozpłakałam się jak dziecko.

Wybiła godzina zero.
Zebrałam się w sobie i poszłam się odświeżyć. umalowana, ubrana w prezent od Pawła z naprawionym aparatem wyszłam z hotelu. kierowałam się tą samą drogą co ostatnio, zabłądziłam w tym samym miejscu, przez co prawie się spóźniłam na początek meczu. zziajana z sercem na ramieniu weszłam na trybunę. odnalazłam swoje miejsce, jednak... było zajęte.
przez Kasię.

Spojrzałam w stronę rozgrzewających się siatkarzy. Siłą woli starałam się nie patrzeć na blondyna, jednak moje oczy uparcie zezowały w jego stronę. Kiedy miałam się odwrócić, ze łzami w oczach poczułam jak ktoś mnie łapie.
-Zuzia, czemu nie siadasz z nami? Łukasz mówił, że przyjdziesz więc załatwił Ci miejscówkę obok mnie, super. nasi partnerzy to przyjaciele, więc może i nam się uda zakolegować.

Dziewczyno, żebyś ty wiedziała co ja czuję do twojego partnera, nie uśmiechałabyś się jak teraz.
Przybrałam dobrą minę do złej gry i poszłam za nią.
Mecz z Jastrzębiem rozpoczął właśnie ON.

Kiedy wynik wynosił dwa do dwóch, a Zaksa miała nóż na gardle nie myślałam już o niczym. krzyczałam, płakałam za każdym razem gdy jastrzębianie posyłali w naszą stronę zabójcze ataki...

nie wiedziałam co się dzieje. zamknęłam oczy i dałam się ponieść melodii złączonych kibiców.
dziesięć minut później nie patrzyłam na innych, rozpłakałam się jak głupia. wyrzuciłam z siebie całe zło na oczach wszystkich. zebrałam się z siedzenia i starałam się przecisnąć przez rozżalony tłum.
słyszałam jak dziewczyny chłopaków mnie nawołują, jak woła mnie ON, ale tego do końca nie byłam pewna. kiedy się odwróciłam ujrzałam to czego się nie chciałam...
Kaśka pocieszała Wojtka wpijając się w jego usta. przy okazji dała do zrozumienia wszystkim, że jest zajęty. Wychodząc na zimne powietrze wytarłam policzki z łez i wsiadłam do stojącej taksówki.

Weszłam po schodach do pokoju i roztargniona kopnęłam torbę.
Nienawidzę dzisiejszego dnia. nienawidzę Kaśki, Wojtka. wszystkich.
Położyłam się na łóżku z zamiarem zaśnięcia jednak spływające łzy nie pozwalały się uspokoić.
Poczułam wibrację pod poduszką. podniosłam się, odchrząknęłam i odebrałam połączenie z obcego numeru
-Zosia? jesteś w hotelu? za dziesięć minut będę u ciebie.
-Łukasz, nie trzeba. dam sobie radę.
-Szarap.

Poszłam do łazienki by prowizorycznie oczyścić twarz z resztek makijażu, a gdy wychodziłam rozdzwonił się hotelowy telefon
-Tak?
-Pani Gruszka?
-owszem.
-Pan Wiśniewski do pani, wpuścić go do pani?
-proszę.

Odłożyłam roztargniona słuchawkę i nasłuchiwałam kroków na korytarzu. Chwilę później usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Wjedź.
Wszedł i zapalił światło, dopiero wtedy poczułam jaka jestem dobita psychicznie przez pryzmat minionego dnia.
-Wiesz, że nie zawsze się wygrywa? Nie płacz mała.
-Już nie płaczę. wiesz to mnie wszystko przerosło. o głowę, jak nie o dwie. Czasami zastanawiam się jakim cudem całe zło zwala się na mnie.
-Mówisz... o Wojtku?
-No przecież, nie o tobie, kochanie- spojrzałam na niego sceptycznym wzrokiem na co ten uśmiechnął się cwanie.
-Zosia, to jest tak. Oliwia złapała mnie przed szatnią i domagała się wyjaśnienia kim jest ta wywłoka. i gdzie ty jesteś. Wszyscy widzieli tę chemię między wami, tego się nie da ukryć.
-Oliwia Zagumny? no co ty!- spojrzałam na niego oczami jak pięciozłotówki
-No przecież, że nie inaczej. Jak mówiłem ci rano, Kasia to prawie przeszłość. jego z nią nic nie łączy, jedynie co po prostu kawałek wspólnej przeszłości.
- Łukaszu, nie wątpię, że jesteś wspaniałym rozmówcą, kumplem czy coś. ale wybacz nie chcę rozmawiać z tobą o mojej dziwnej zażyłości z Twoim przyjacielem.
-Domyślam się, zdążyłem zauważyć że raczej jesteś typem... samotnika?
-Gdzieżby, uwielbiam towarzystwo ludzi, ale nie otwieram się od razu. nie potrafię.. to trochę jakbym pokazywała ci cząstkę siebie. takie to głupie, wiem...
-Zosiu, nic co związane z uczuciami nie jest głupie. ale suma summarum przyniosłem ciastka i po piwie na poprawę humoru? mam nadzieję, że pijasz żubra, nic innego nie było w sklepowej lodówce.
-W zasadzie może być.
usiadł obok mnie i dopiero zorientowałam się, że mam ochotę na coś słodkiego. wyciągnął ciasteczka holenderskie w czekoladzie i po prostu włączyliśmy telewizję. przeskakiwał z kanału na kanał, aż zatrzymał się na bardzo ambitnym programie jakim jest Ukryta Prawda.
Nabijając się z głupich problemów, i sztucznych kwestii minął nam wieczór. Ba, kiedy serial się skończył dobijała godzina 24.
-Nie jesteś zmęczony?
-troche, zaraz będę się zbierał. - wyciągnął telefon i wykręcił numer po taksówkę.

Odprowadziłam go na dół, a gdy wychodził na zewnątrz budynku po prostu poczułam się okropnie zmęczona.
Trzeba iść spać, by choć na chwilę zapomnieć o wszystkim i przygotować się psychicznie do jutrzejszego dnia.



Ja nie jestem szczęśliwa więc dlaczego Zosia ma być?
moje serce rozpadło się na milion cześci nie wiem czy uda mi się kogoś jeszcze pokochać tak jak jego.
Chciałabym zapomnieć, uciec od rzeczywistości.
Od prawdy jaka dopadła mnie w 10000%
przepraszam, za tą brazylijską telenowelę, ale nie mam ani pomysłu ani serca by pisać coś równie szczęśliwego.

Całuję, Wiedźma bez serca.

9 komentarzy:

  1. Fajny blog! <3

    http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/ - ZAPRASZAM DO MNIE :D Ps. Jak już będziesz czytać mój blog, to PROSZĘ zostaw jakiś komentasz, dziękuję :*
    Pzdr :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohohohohoho!
    Dzieje się! Super rozdział, naprawdę genialny.
    Dlaczego bez serca? Coś złego się stało? : oo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowość
      http://life-would-suck-without-you.blogspot.com/

      Usuń
  3. Wojtek coś kręci, bo skoro Kaśka to PRAWIE przeszłość, to dlaczego definitywnie nie skończy? Dlaczego dał iskierkę nadziei Zosi? Każdy facet taki sam, a my nadal szukamy jak gdyby kolejny miał być inny -.-
    A może z Łukaszem odnajdzie wspólny język?
    Żałość po takich wydarzeniach z Wojtkiem mogła ukryć w łzach po przegranym meczu.
    Jestem wieczną optymistką z romantyczną duszą, i mam nadzieję, że uśmiechnie się do niej szczęście :)

    Misia, pisałam Ci ock z dodawaniem, i jeśli masz czas i naskrobane dodawaj! :*
    Nie smutaj, nie ten facet będzie inny dlaczegóż by nie?;>
    Ściskam ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedzma dlugo cie nie bylo :( dasz sobie rade.. ciesze sie, ze w koncu cos nowego :) czekam na nastepny.. :* /kari

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na kolejny rozdział :)
    http://zycie-szczescie-wiecznosc.blogspot.com/2013/09/trzy.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest świetny ... dla mnie powinnaś ciągnąć ten wątek długo bo mam już dość tych ckliwych historii o Siatkarzach którzy zawsze nagle zakochują się w przypadkowo spotykanych kobietach.
    A co do życia prywatnego to jestem pewna że pokochasz sto razy mocniej i bardziej niż teraz kogoś z kim spędzisz resztę swoich dni ...wiem że teraz może się to co pisze tobie wydwac bardzo głupie ale ja mówiłam tak samo jak Ty a kiedy w końcu przestałam się łudzic że będę s kims Szczęśliwa ...poznałam mojego Męża i choć nie raz kłocimy się tak ze mam ochotę go zabić to wiem że to najprawdziwsza miłośc jaka spotkała mnie w życiu

    OdpowiedzUsuń
  7. TYLKO sekunda, jedna malutka chwilka, dzieli nas od wejścia na kolejny życiowy zakręt. Czy odnajdziemy właściwą drogę? Musimy, chociaż nikt nam w tym nie pomoże.. : www.bezostrzezenia.blogspot.com DZIEŃ składa się z wielu godzin, rok z wielu miesięcy, człowiek z wielu narządów, a życie?? Ono składa się z wielu historii, a każda historia składa się z wielu epizodów ; www.lirycznedramatyczne.blogspot.com
    Zapraszam do świata mojej wyobraźni, w której siatkówka zajmuje główne miejsce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutno.. a było tak radośnie..
      Zycie. Nie zawsze możemy przewidzieć, co przyniesie jutro. Właściwie to wogóle nie możemy, ale jedno jest pewne. Zosia jest twarda i silna, poradzi sobie.. Pewnie wygarnie Wojtkowi, szczerze podziękuje Łukaszowi za moralne wsparcie i będzie żyć dalej, bo świat się przecież nie skończył. To samo tyczy się również Twojego złamanego serduszka. Serce się skruszyło, ale jednak dalej pracuje... I będzie pracowało dopóki nie odkryjesz, że życie wcale nie straciło szczęśliwych barw! :)
      Życzę ci powodzenia!! :**

      Usuń