czwartek, 6 czerwca 2013

dwa.



Wstaję wściekła, obudził mnie drażliwy dźwięk mojego telefonu. Rozdrażniona na oślep podnoszę komórkę z ziemi i wciskam zieloną słuchawkę
-czego!
-ee.  Cześć. Tu Wojtek
-jaki… aaa! Psuj!
-tak, tak. Więc dzień dobry, chciałem zaproponować kawę i pójście do komisu z tym nieszczęsnym aparatem. I powiedz może w którym hotelu śpisz, to podjadę.
-Hotel Lech, daj mi 10 minut
Zerwałam się z łóżka, wbiegłam do łazienki, zaczęłam szczotkować rozmierzwione włosy, jednocześnie myjąc zęby.
Chwilę później ubierałam czarne jeansy, i kolorową bluzę z kapturem, jednak patrząc na to, jest październik. I jest zimno. A ja nie lubię zimna. Brrrr.
Spojrzałam na wolnostojący zegarek,

ONZGINIEZGINIEMARNIE.

Stojąc o godzinie szóstej czterdzieści pięć na podjeździe hotelu zagryzałam wargi, gdyż w sumie, troszkę zimno.

TA TROCHE.

Po kilku, kilkunastu minutach podjechał owy psuj. Stałam tak i patrzyłam z mordem. Zreflektował się i otworzył mi drzwi.
Wsiadłam z łaską, wkurzona, zła i w ogole.
-Wpadłaś w gniazdo?
-co?
-no gniazdo os, że taka naburmuszona-jego mina rozbawiła mnie okropnie, nie potrafiłam zahamować śmiechu.
-niee, po prostu z reguły nie wstaję wcześniej niż o siódmej, nie rozwalam aparatów- wskazałam głową na pokrowiec- i nie umawiam się z dwumetrowcami na kawę. Więc jestem… rozbita.
-dobrze wiedzieć, a i wypraszam sobie, mam tylko metr dziewięćdziesiąt cztery
-taaa, tylko. –puścił mi oczko i zajechał pod jakąś kawiarenkę
-tutaj serwują najlepszą kawę jaką w życiu piłem, uwierz mi!
Weszliśmy do przestronnego pomieszczenia, gdzie stoliki były poukładane w jednym rzędzie, trochę śmiesznie to wyglądało, przydałaby się ta od kuchennych rewolucji, ale mniejsza w to.
Usiedliśmy w oddalonym kącie, tak co aby móc w spokoju wypić kawusię.
Podeszła taka jakaś mizerna babeczka, zero uśmiechu, patrząc na 
nas jakby z błaganiem, by zabrać ją ze sobą…

aż zrobiło dziwnie.

Wojtek zamówił dwie kawy i po ciastku. Kiedy owa smutaska przyniosła nasze zamówienie, upiłam łyk napoju bogów i po prostu zaniemówiłam.
-Tak, jest najlepsza na świecie, skąd znasz tą kawiarnię? O ile się nie mylę, nie mieszkasz tu długo.
-Ano, nie. Ale podczepiłem się do Pilarza. I wprowadził mnie na salony. –zaśmiał się cicho- ale zdecydowanie przebywać jest tutaj w towarzystwie miłej-chrząknął – i ładnej dziewczyny.
-masz coś do zarzucenia mojemu miłemu bytowi?
-nie no skądże- wredny uśmiech, swoją drogą nie wiem czy wredny, bo nie znam go na tyle by określić jaki to właśnie był, ale wredny uśmiech spowodował kolejną salwę mojego śmiechu
-ładnie się śmiejesz- zreflektowałam się, prawie leżąc na stoliku i płacząc ze śmiechu, dobrze, że w porę- jesteś taka mniej… wiedźmowa.
-dobra, pijemy, bo muszę o trzynastej znaleźć się na dworcu.
-wiedźmy nie znają teleportacji? Harry kłamie?-udawał załamanego co jednak mu nie wychodziło.
-pff, albo mamy miotły, której niestety nie mam, albo nadwornego-wskazałam na niego dłonią- kierowcę.
Kiedy dokończyliśmy najpyszniejszą kawunię i bombę kaloryczną w postaci przepysznego murzynka z polewą czekoladowa i orzechami laskowymi w środku… wyszliśmy i ponownie wsiedliśmy do auta chłopaka.
Poruszał się płynnie, w ciągu dziesięciu minut znaleźliśmy się przed sklepem z aparatami.
Weszliśmy w sumie zdezorientowani, przed nami stała jakaś kobiecina.
-W czym pomóc?
-ten tu o pan, wytrącił mi aparat, niby nic się nie stało, ale nie włącza się obraz. Ani nic.
-prawdopodobnie ekran się rozlał.
-ile takowa naprawa by kosztowała?
-od 800 złoty w górę.

ODDYCHAJ, ODDYCHAJ O JA PIERDZIU ODDYCHAJ.

-pokryję szkody, ja rozwaliłem, odpokutuję.- w sumie już miałam się odwracać i wychodzić, ale…
-nie no przestań, ja tez mogłam inaczej złapać czy coś. Może się pani dokładnie określić ile nas będzie kosztować ta przyjemność?
-momencik, pójdę po syna.
Po dokładniejszych oględzinach, rozłożeniu owego aparatu na części pierwsze i ponowne go złożenie  synalek stwierdził iż wyjdzie minimum 800 złoty plus autografy całej Zaksy, a bez autografów- widząc krzywiący się wzrok Wojtka- 900.
Zostawiłam aparat wzięłam kwitek i wyszliśmy. Za tydzień przyjeżdżam po owe cudeńko techniki.
Załamana w sumie wsiadłam do auta. Mój karnet przepłynąąąąąął mi przed oczyma.
-co taka zmarnowana?
-nic, wiesz. Gdybyś umiał chodzić, miałbyś okazję do oglądania tak zajebistej kibicki jak ja na trybunach tak to zostanę zmuszona do oglądania meczy w telewizji…
-czemu?
-no wiesz, ja rozumiem żeś pan gwiazdka, ale normalne szaraczki nie mają aż tak wysokiej pensji. A poza tym ja w ogóle nie pracuję, uczę się! no chyba, że pilnowanie dzieci się liczy. Tak dobra w tym jestem
-zawsze tak dużo gadasz?- spojrzał na mnie rozbawiony
-jak się denerwuję no.
-Zapomniałaś chyba z kim kochana rozmawiasz, z zawodnikiem ZAKSY, mogę zawsze ci załatwić bilet w sektorze dla rodziny.
-eeee. No wiesz. Miło by było, ale podziękuję.
-dlaczego? –nie rozumiał, że to by wyglądało dziwnie? Ze… a z resztą to tylko facet.
-no bo nie i koniec. Ale jak będziesz załatwiał autografy tamtemu facetowi, uwzględnij w tym moje szkody co ?- zamrugałam oczkami na co parsknął śmiechem
-a sama nie możesz ich zebrać?
-no Wojtek, nie mam jak! Jedynie co udało mi się w zeszłym sezonie Antonina dorwać, a teraz Guma-rozmarzyłam się
-wracamy do świata żywych!-szturchnął mnie w ramie- będę musiał się przefarbować na rudo chyba co ? i czemu masz tylko dwa podpisy?
-nie czemu?- nie załapałam aluzji- mój wzrost jest przeszkodą. 
Nawet przy tobie czuję się jak berbeć.

No tak, mając metr pięćdziesiąt osiem to jest naprawdę tragedia.

-oj nie ważne, chodź może pozwiedzamy miasto lilipucie
-No wiesz!!! W sumie mam niecałe trzy godziny. Co polecasz? Kawiarenkę zaliczyliśmy, to teraz… niezdrowe żarcie?
-Przytyję przy tobie kobieto
-przecież widzimy się pierwszy i ostatni raz. Uczcijmy to!
-dlaczego?
-a nie?
-a nie- uśmiechnął się i pociągnął mnie do auta.- więc przyjmiesz bilet na następny mecz?
-a przyjmę!
Ucieszona ruszyliśmy w stronę budek z fast foodem.
Zamówiliśmy po wielkim kebabie, coli i frytkach.
-Wiesz, że Świderski, cię zabije?
-zwalę na ciebie, uniewinni mnie-powiedział żując bułkę.
Dziesięć minut później on zjadł swojego, piętnaście minut później dokończył mojego. Dwadzieścia minut później rozwaliliśmy się na parkowej ławce
-wiesz, chyba będę rodził.
-Wojtek, nie dostałeś za mocno piłką? Albo może w tym kebabie coś było?
Oparłam się obok niego i zaczęłam się zastanawiać, jakie to głupie szczęście mnie spotkało.
Jechałam po to, by przeżyć cos fascynującego, może nawet żeby pooddychać tym samym powietrzem co Guma, Świder…. Wiem wiem, brzmię jak hotka. Ale co poradzę.
 Ale podsumowując wszystko, to… nie wyszło aż tak źle. Siedzę sobie na ławce z Ferensem, siatkarzem ZAKSY. Tylko szkoda, że ten aparat ucierpiał, no ale cóż…
-Wiesz co?- otworzył szeroko oczy
-nie mam pojęcia
-w sumie cieszę się, że to tobie a nie jakiejś rozchichotanej nastce rozwaliłem ten aparat.
-jeszcze mnie nie znasz, za tydzień jak wpadnę po aparat, przywiozę ci  dwie piłki. I koszulki w sumie.
-a moją chcesz?
-jak masz na zbyciu, to pewnie, w ogóle, spacerujemy cały dzień, piłam z tobą najlepszą na świecie kawę, zjadłam z milion kalorii i leżymy jak żule na ławce. A ja nie mam z tobą zdjęcia, muszę mieć na fejsa!
-nastaw się. – zrobił dziubek a ja spojrzałam na niego jak na 
 czubka.

REALLY?

Sięgnął po mój telefon i cyknął nam piękną samosię.
Spojrzałam i zadowolona schowałam komórkę do torebki.
-wiesz, muszę się zbierać, mam pociąg o trzynastej a jest już jedenasta. Spakować się muszę, i w ogóle.
Wstał, podał mi dłoń, a ja złapałam go pod rękę i ponownie któryś raz z kolei tego dnia ruszyliśmy ku pojazdowi chłopaka.
Wysadził mnie przed Lechem, podziękowałam za podwózkę.
-Ah, Zosia, jak się umówimy z aparatem?
- nie wiem, może później napiszę ci w smsie numer konta i przelejesz mi trzysta złoty i tyle. Ja przyjadę i zapłacę.
-czemu trzysta?-czy faceci tak słabo myślą, czy mi się zdaje?
-no a koszulkę?
-proste, dam swoją  a chłopaki… coś się wymyśli. Nie ma problemu, prześlę ci kasę, a po aparat pojedziemy razem tak?
-oj Wojtek, nie chcę nadużywać. Wystarczy jak prześlesz mi kasę i ten obiecany bilet- uśmiechnęłam się cwaniacko
-spoko, moja dziewczyna- JEBUDUT- i tak na mecze nie chodzi, bo nie lubi. Więc tak jakby, będę miał bilet na każdy mecz. Chętna?
-ojej… no pewnie! Super, dzięki wielkie, to dogadamy się w przyszłym tygodniu.
-Miło było cię poznać, wariatko-pokazałam mu język i jak na skrzydłach wleciałam do hotelu.
Tak, jakaś pierdzielona romantyczka się ze mnie zrobiła, 
HAHAHAHAHAHA
Dobre sobie. To teraz gdzie ta głupia torba?



Został niecały dzień do godziny W
Godziny 17:45
I meczu
 Meczu POLSKA BRAZYLIA
OMÓJBOŻEPRZENAJŚWIĘTRZY
Umrę jutro, a moje gardło będzie wołać o pomstę do nieba.
Już sobie współczuję, poważnie! :)
Całuski, Wiedźma :**

20 komentarzy:

  1. hhaahah to opowiadanie jest mega! :D

    Idzie się trochę poszczerzyć do monitora, nie ma co :P

    JEBUDUT <3 Mój tata też tak mówi! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział u mnie, zapraszam gorąco! ;) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/

      Usuń
    2. Nowy, troszkę spóźniony rozdział. Zapraszam! ;)
      http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/

      Usuń

    3. Dziś troszkę wcześniej zapraszam na nowy rozdział do siebie ;)
      zapomniecocalymswiecie.blogspot.com

      Usuń
    4. SPAMU CIĄG DALSZY! :D

      Nowy rozdział u mnie, zapraszam! ;) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/

      Usuń
    5. Zapraszam na nowy rozdział do mnie :) zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/

      Usuń
  2. Lubię się szczerzyć do monitora więc będę zaglądać :)
    Jakbyś mogła mnie informować na poniższego bloga, na który serdecznie zapraszam, byłabym wdzięczna :D

    Od razu zaznaczam, że nie jest to historia dwóch zakochanych osób. Jest dramaturgia, nie ma co :D Po krótkim prologu ocenisz, czy watro czytać :)
    http://przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com/

    pozdrawiam, camilla. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, dzień spędzony z jakimkolwiek siatkarzem musi być niezapomnianym przeżyciem. Ech, nie mam nawet co marzyć o takiej sytuacji. :D
    Wzrost tej dziewczyny jest mi wręcz bardzo dobrze znany, niestety... Ile bym dała, żeby mieć chociaż 1,70 cm :c
    No trudno. Przynajmniej, podobno, jestem malutka w dobrym tego słowa znaczeniu. :D
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na pierwszy rozdział na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
    Mam nadzieję, że się spodoba ;)
    Całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zauważyłam, że przeczytałaś prolog i I rozdział, więc z chęcią informuję cię o pojawieniu się kolejnego :)
    przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
    całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, że dodałaś w moje imieniny xd A ja dziś dopiero rozpakowałam ten prezent xd
    No Wojtuś nam zaszalał, ale podpadł stwierdzeniem, że ma dziewczynę! U Ciebie w każdym blogu murza mieć? ;p
    Liczę, że na tym meczu będzie się coś działo, a kasę przeleje pewnie całą :D Baa pewna jestem ;p

    Kocie, przepraszam Cię bardzo, że dopiero dziś dotarłam, ale siła wyższa :|
    Jak masz ochotę wbij do mnie :)
    Ściskam moją Wiedźminkę! ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ohohohohoh, tyle tylko powiem :DD
    Jestem zachwycona i tyle, komentarz zbędny ;P
    Zapraszam do mnie :))
    http://sport-to-zdrowie-ale-nie-zawodowy.blogspot.com/
    http://na-obczyznie-z-ojczyzna-w-sercu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do mnie :)
      http://na-obczyznie-z-ojczyzna-w-sercu.blogspot.com/
      http://sport-to-zdrowie-ale-nie-zawodowy.blogspot.com/ ( 2 nowe :>)

      Usuń
  8. Tak więc informuję :)
    Zapraszam bardzo serdecznie na trzeci rozdział na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com

    Dziękuję za miłe komentarze,
    całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na http://opowiadania-siatkarskie.blogspot.com/
    na którym znajduje się zbiór opowiadań siatkarskich pogrupowanych zgodnie z nazwiskami bohaterów (siatkarzy) :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na mój nowy (drugi) blog :) Charakter troszkę inny, ale motyw jak najbardziej siatkarski.
    przyjaciel-nie-na-zawsze.blogspot.com
    Mam nadzieję, że się spodoba ;)

    całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Eeeej no, ja też "JEBUDUT" czytając o jego dziewczynie. Ciekawe co by laska powiedziała na takie maratoniki z fankami... A może ma zamiar odczepic stary wagonik, zastępując go nowym :D?

    Czekam, czekam, czekam na rozwój akcji. ;3
    I wracaj nam, Wiedźmo, bo widzę, że Cię już długo nie ma :(

    Pozdrawiam i całuję ;*
    naranja-vb.blogspot.com

    PS. Zapraszam na nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Haha, dawno się tak nie uśmiałam jak teraz.
    Czekam na nowy rozdział i te wszelkie dopiski oraz opis dziewczyny Wojtka mnie rozwalił. Boże właśnie ekrany są takie drogie ja ostatnio rozwaliłam w moim cudeńku i jestem 950 lżejsza. Leżę płaczę i nie wstaję i mam pusty portfel.
    Świat jest okrutny.

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział 8
    http://kissmeslowley.blogspot.com/

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  13. Padam na kolana przed Tobą!
    Kawa, fast food, ławeczka.. :DD Achh marzyłoby mi się spędzenie jednego dnia z siatkarzem, który traktowałby mnie jak normalnego człowieka, którym zazwyczaj jestem [ :P ]..
    Ten synuś w sklepie jakiś dziwny.. Ja bym nie poprosiła o autograf w zamian za niższą cenę.. No way!
    Czy Wojtek musiał wyskoczyć z tą SWOJĄ dziewczyną, która nie chodzi na mecze?? Swoją drogą.. JAK można NIE CHODZIĆ na mecze swojego CHŁOPAKA?? no jak??
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń